Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 130.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

kowi dziedziny. W rozmaitych częściach sali utwierdzono nowe kandelabry opodal tłumem zajętej przestrzeni, i po jednej, wonnem kadzidłem dymiącej, pochodni przydano do prawicy każdej z owych karyatyd, które piętrzyły się popod murami, a których ogółem było pięćdziesiąt lub sześćdziesiąt.
Ósemka orangutangów, posłuszna radzie Hop-Frog'a, cierpliwie odraczała swój występ na chwilę, gdy sala po brzegi wypełni się maskami, to znaczy — na godzinę północną. Nie zdążył wszakże zegar dokonać swych uderzeń, a już członkowie ósemki wpadli, a raczej wtoczyli się pokotem, — niektórzy bowiem dzięki pętom łańcucha poupadali, wszyscy zaś zaznaczyli swe wejście potykaniem się o własne nogi. Wzruszenie masek było — niesłychane, i serce królewskie na ów widok rosło z radości. Zgodnie z przewidywaniem pokaźna ilość gości uwierzyła, iż te istoty o pyskach drapieżnych, jeśli nie są czystej krwi orangutangami, należą wszakże do określonego skądinąd rodzaju zwierząt prawdziwych. Niektóre niewiasty pomdlały z przerażenia, i, gdyby król nie wzbronił zapobiegliwie wszelkiego oręża,