Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy podeszli pod posterunek policji, wyszła właśnie z drzwi młoda kobieta, ale przerażony bankier nie poznał swej byłej sekretarki.
— Możesz pan sobie oszczędzić mnóstwa przykrości, — rzekł Parr — jeśli powiesz całą prawdę. Wiem, gdzie pan mieszkasz... w hotelu Brighta, przy Euston Road. Przybył pan tam wczoraj późnym wieczorem, a jedziesz pan jutro rano statkiem „Itinga“, wyruszającym z Victoria Docku pod nazwiskiem Thomsona!
— Boże wielki! — powiedział zdumiony Brabazon. — Skądże pan to wiesz?
Inspektor nie dał wyjaśnień.
Bankier, nie kłamiąc wcale, powiedział wszystko, co mu było wiadome, począwszy od otrzymania przestrogi, aż do aresztowania.
— Byłeś pan tedy przez cały czas w domu nad rzeką? — spytał inspektor w zadumie. — Yale miał znowu rację! Jakże uszedłeś pan jego oku?
— Czy to był Yale? Myślałem, że to pan. Schowałem się za przegrodę strychu w magazynie, omal nie umarłszy ze strachu.
— Tak, tak! Cóż pan teraz uczynisz?
— Powiem wszystko, co może doprowadzić do ujęcia bandy. Ale musisz pan być chytry, inspektorze!
W tonie bankiera była resztka dawniejszej bufonady.
— Powiedziałem już, że człowiek nieznany zamienił ze mną banknoty i pewny jestem, że uczynił to nie mając odwagi zmieniać tych pieniędzy. Bał się, że są zanotowane. Moje banknoty opiewały wszystkie na serję E. 19 i mogę podać każdy numer. Jego zaś pieniądze są rozmaite.
— Zdaje mi się, że może to być własność Froyanta! — zauważył Parr. — Ale mów pan dalej.