Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/137

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zaraz powiem! — rzekła szorstko Milly, biorąc się pod boki. — Oto podczas rozprawy Brabazona nic mi nie przeszkodzi zeznać, co wiem o sprawkach Miss Talji, podczas jej urzędowania w banku!
— Jakto? Czyż uwięziono Brabazona? — spytała spokojnie.
— Tak jest! — oświadczyła Milly z triumfem. — Złapał go stary Parr. Byłam właśnie na posterunku policji po pieniądze, złożone dla mnie przez Flusha i dowiedziałam się.
— Biedny, biedny Brab w więzieniu! — rzekła Talja powoli.
Milly patrzyła na nią z pod oka. Zawsze niechętna Talji, teraz nienawidziła jej wprost, bojąc się jednocześnie dziwnego chłodu oraz panowania nad sobą.
Nagle rzekła Talja:
— Uczynię co się da dla tego biednego Flusha! Nie ze strachu przed zeznaniem pani Macroy, gdyż ręczę, że w tej części rozprawy będziesz się czuła bardzo nieswojo, ale dlatego, że ten szubrawiec istotnie jest niewinny.
Milly przełknęła gorzką pigułkę, słysząc tę nazwę, daną kochankowi.
— Pomówię zaraz jutro z Yalem. Nie ręczę wprawdzie za skutek, ale skorzystam ze sposobności, gdy się nadarzy tylko.
— Dziękuję bardzo! — powiedziała Milly życzliwiej nieco, potem zaś, chodząc z Talją z pokoju do pokoju, podziwiała mieszkanie.
— A co tu jest?
— Kuchnia! — odparła Talja, nie zabierając się do otwierania. Dziewczyna spojrzała podejrzliwie.
— Czy ukrywasz tam pani przyjaciela? — spytała, biorąc za klamkę, zanim Talja mogła przeszkodzić.