Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/193

Ta strona została uwierzytelniona.

tej sumy, którą mi rząd dać musi ostatecznie, rozdzielę pośród was, którzyście mi wiernie służyli.
Jeśli by się ktoś bał, że nas tu zaskoczą, niech wie, iż ront policji przejdzie dopiero za kwadrans, a głosu mego nie słychać z ulicy.
Jął mówić głośniej i twardziej:
— Ci, którzy sądzą, że takie zebranie będzie moją zgubą, a nawet może knują zdradę, niech wiedzą, iż aresztowanie mnie tej nocy jest wprost wykluczone.
Przyjaciele, wyznaję, złe nastały czasy i zagraża nam wszystkim niebezpieczeństwo wielkie. Ujawniono nieomal dwa fakty, któreby dały policji możność stwierdzenia mej osobistości. Ściga mnie zaciekły Yale i nader sumienny, a wytrwały Parr.
W tej wielkiej chwili musicie mi pospieszyć z pomocą. Jutro otrzyma każdy bardzo szczegółowe zlecenia i wskazówki. Pamiętajcież przyjaciele o dwu rzeczach, mianowicie, że jesteście tak bardzo jak i ja zagrożeni i że wynagrodzenie wasze przekroczy najśmielsze marzenia.
A teraz zechcecie opuścić ten kościół pojedyńczo, w odstępach po pół minuty. Pierwsi dwaj od prawej zaczną, potem dwójka od lewej i tak dalej, aż do końca. Dalejże, zaczynać!
W przepisanych odstępach czasu wysuwały się ciemne postacie.
Mistrz czekał, aż się kościół opróżni, zamknął bramę, schował klucz, a przywoławszy auto, ruszył w stronę zachodnią.
Wcześniej już pojechała w tę samą stronę Talja i zaraz nastąpiła zupełna zmiana w jej wyglądzie zewnętrznym. Znikł czarny płaszcz gumowy i kapelusz z welonem a ukazała się jasna, jedwabna narzutka, kryjąca toaletę balową, o głębokim dekolcie.