Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/226

Ta strona została uwierzytelniona.

— Kiedy pojawiły się pierwsze morderstwa Czerwonego Kręgu, a ojcu to oddano, wiedziałam odrazu, że będzie to praca ogromna, która może się wcale nie udać. Ojciec ma wielu niechętnych w prezydjum, a nasz komisarz odradzał mu to nawet jako rzecz nader uciążliwą. Musisz pan wiedzieć, że komisarz jest moim ojcem chrzestnym, — dodała z uśmiechem, — i oczywiście interesują go sprawy nasze. Ojciec uparł się, chociaż sądzę, że pożałował niedługo. Sprawy kryminalne miały zdawien dawna urok dla mnie, toteż gdy ojciec wyszperał zasadę organizacji i metody tej bandy, zdecydowałam się rozpocząć karjerę zbrodniarki.
Ojciec pański otrzymał pogróżkę trzy miesiące przed wykonaniem. W kilka dni po jej otrzymaniu przyjęłam posadę sekretarki u Froyanta dlatego, że posiadłości te graniczą ze sobą, a chciałam być blisko. Starałam się nawet o taką posadę u ojca pańskiego, ale bez skutku.
Straszniejsze jeszcze było to, że w chwili morderstwa znajdywałam się w lesie. Nie widząc kto strzelił, poskoczyłam jednak do leżącego, poto atoli tylko, by stwierdzić, że nie żyje. Spostrzegłam poprzez drzewa, że pan biegnie i postanowiłam uciec, a to tem więcej, że miałam w ręku pistolet szybkostrzelny. Jakiś podejrzany człowiek włóczył się w pobliżu, przeto wyszłam zbadać, co to znaczy.
Po śmierci ojca pańskiego nie było już potrzeby zostawać dłużej u Froyanta. Chcąc zbliżyć się do Czerwonego Kręgu, postanowiłam zwrócić na siebie uwagę przez rozpoczęcie karjery zbrodniczej. Skradłam złotego bożka, a ojciec tak wszystko urządził, że zaraz wyszło to na jaw. Nazwał mnie złodziejką i przyjaciółką złodziei po to, by wytworzyć odpowiednią atmosferę i oddziałać na Derricka Yale, czyli Ferdynanda Waltera Lightmana. Nie groziło mi, oczywiście, więzienie, ale zyskałam opinję złodziejki