Strona:PL Edgar Wallace - Czerwony krąg.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.
PROLOG.

Gwóźdź.

Nie ulega żadnej zgoła wątpliwości, że gdyby nie rocznica urodzin pana Wiktora Palliona, w dniu 29 września nie byłoby wcale tajemnicy Czerwonego Kręgu. Kilkunastu ludzi obecnie nie żywych, żyłoby dotąd prawdopodobnie, a pozbawiony wszelkich uczuć inspektor policji nie nazwałby napewne Talji Drummond „złodziejką i wspólniczką złodziei“.
Pan Pallion ugaszczał trzech pomocników swoich w szyneczku „Pod złotym Kogutem“ w Tuluzie, a małe towarzystwo biesiadowało zgodnie i wesoło. O trzeciej rano przypomniał sobie pan Pallion, że przybył do Tuluzy w celu ścięcia pewnego, angielskiego zbrodniarza, nazwiskiem Lightman.
— Chłopcy! — rzekł poważnie, choć trochę bełkotliwie. — Już trzecia, a mamy ustawić przecież „Czerwoną Damę“.
Poszli na plac przed więzieniem, gdzie stał już od północy wóz z rozmaitemi częściami składowemi gilotyny. Wprawnie, jak to tylko uczynić mogą fachowcy, ustawili straszny przyrząd, wprowadząc nóż w przeznaczone nań wyżłobienie.
Ale największa wprawa nie ustoi się przed siłą win południowo-francuskich, toteż gdy spróbowali spuścić nóż, nie spadł w sposób należyty.