Strona:PL Edmondo de Amicis - Serce.djvu/351

Ta strona została uwierzytelniona.

z tych pań, co przyprowadziły dzieci, także płakało. Kiedy orszak przybył przed kościół, zdjęto trumnę z wozu i ustawiono ją w środkowej nawie, przed wielkim ołtarzem. Nauczycielki pierwszy wieniec położyły na trumnie, dzieci pokryły ją kwiatami, a ci co stali dokoła z zapalonymi świecami zaczęli śpiewać modlitwy w mrocznym i wielkim kościele. Po czym nagle, kiedy ksiądz wyrzekł: — Amen — zgasły wszystkie świece, ludzie wyszli pośpiesznie z kościoła, a nauczycielka została sama.
Biedna, biedna nauczycielka, taka dobra dla mnie, taka cierpliwa, tak się napracowała przez lat tyle! Te książki, co ich trochę miała, zostawiła uczniom swoim; jednemu kałamarz dała, drugiemu obrazek, wszystko oddała, co miała. A na dwa dni przed śmiercią prosiła dyrektora, żeby nie pozwolił tym najmniejszym iść za jej trumną, bo nie chciała, żeby płakały.
Była dobra, cierpiała, umarła. Biedna nauczycielka, sama w tym ciemnym kościele! Żegnaj, żegnaj na zawsze, słodkie i smutne wspomnienie mojego dzieciństwa!

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·



Dziękuję!
25. środa.

Chciała koniecznie dokończyć roku szkolnego moja biedna nauczycielka, tylko trzy dni brakowało do ostatniej lekcji, kiedy odeszła od nas.
Pojutrze pójdziemy jeszcze raz do klasy, bo nauczyciel ma przeczytać opowiadanie miesięczne: „Rozbicie okrętu“, a potem — basta!
W sobotę, pierwszego lipca, egzaminy. A więc znowu rok, czwarty już — przeszedł. I gdyby nie śmierć mojej nauczycielki, mógłbym powiedzieć, że przeszedł dobrze.