Strona:PL Edward Nowakowski-O cudownym obrazie Matki Bożej w kościele oo. karmelitów w Białyniczach.pdf/37

Ta strona została przepisana.

w samym kościele przed cudownym obrazem, o czem świadczyły nieustannie składane liczne wota srebrne i złote, jako wyraz wdzięczności, lecz były i takie wypadki, że nawet w drodze, idący do cudownego obrazu, otrzymywali natychmiastowe uzdrowienie. Czy jest jeszcze dotąd — nie wiem, ale był do niedawna o pół mili odległy od Białynicz słup kamienny z obrazem Matki Bożej Białynickiej, wystawiony na pamiątkę, że w tem miejscu cudownie wzrok jednemu dziecku był przywrócony.
Widocznie opatrzność czuwająca nad tym krajem wywołała i koronacyę obrazu i w ślad zatem tylu cudami, tylu łaskami i rozbudzeniem najżarliwszej pobożności, jakby otwartem niebem, opromieniła to miejsce święte, żeby w przeddzień mających tu nastąpić największych nieszczęść i najokrutniejszego prześladowania, wzmocnić wiernych na duchu i usposobić ich przezto do wytrwałości.
Jakoż niedługo, cios za ciosem począł uderzać, jakby piorunami w Białoruś. Rozbiór kraju, zajęcie jego przez Moskali i w ślad zatem niezwłocznie najdotkliwsze uciski i niedające się opisać, krwawemi łzami oblane, wszelkiego rodzaju najwyszukańsze udręczenia i materyalne i moralne. Moskale jakby szakale spadli na ten kraj, dręcząc, rabując, mordując ludzi bez żadnego powodu i co najdotkliwsza, zmuszając mieszkańców tego kraju przez najokrutniejsze męczarnie do wyrzeczenia się wiary świętej i przejścia na schyzmę carosławną.
Krwawe, okrutne były prześladowania pierwszych chrześcian przez Imperatorów rzymskich, będących zakałą ludzkości; teraźniejsze atoli prześladowanie Kościoła w Polsce, trwające bez przerwy od 1775 r. przez Imperatorów rosyjskich, którzy w bezwzględnej surowości i przewrotności prześcignęli Imperatorów rzymskich – o wiele dotkliwsze i niebezpieczniejsze. Wtedy Kościół chociaż w katakumbach, ale wolny w swojej organizacyi, z niej czerpał całą swą siłę. Teraz Kościół w Polsce na powierzchni wprawdzie ziemi, ale skrępowany zależnością od rządu schyzmatyckiego, pozbawiony samoistnego zarządu, zaledwie wegetuje i nie może żadną miarą rozwijać się swobodnie, a więc i wywierać tego wpływu, który dawniej sprawiał, że każdy niemal chrześcijanin był bohaterem wiary i wszystko dla wiary poświęcał i swoje poświęcenie się uważał za największy zaszczyt i za największe szczęście.
Kościół nasz jest wojujący. Wyobrażmy sobie, coby się stało z jakiem innem wojskiem, gdyby mu zabrano jego własność, jego