Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/091

Ta strona została uwierzytelniona.

pannę Anastazyę do ołtarza ślubnego zaprowadzić i w ten sposób całą zagadkę rozstrzygnąć...
Szedł, w ziemię ciągle patrząc, smutny i smutnym też głosem po chwili mówić zaczął:
— Żebym ja był nigdy tej okolicy nie opuszczał i na świat inszy oczu nie otwierał, toby mnie inszej gwiazdy, jak panna Anastazya, nie trzeba było, i pewno stałoby się tak, jak pani tylko co powiedziała. Ale na swoje szczęście czy nieszczęście, po świecie chodząc, napatrzyłem się ja na panny, które nad panną Anastazyą tak górują, jak gwiazdy, na niebie świecące, nad najładniejszą choćby świeczką na ziemi zapaloną...
— Hrabianka Henryeta... — napomknęłam.
Z błyskiem lekkiej urazy w oczach spojrzał na mnie.
— Rozumiem dobrze, że o tej cudnej osobie wspominając, pani zażartować ze mnie chciała! Za poufałość taką i za honor, który ona mi czyni, bardzo dziękuję. Są insze gwiazdy, nie na takich już niedościgłych dla mnie wysokościach, jak panna hrabianka, świecące, a po które mnie tylko rękę wyciągnąć trza, aby je sobie wziąć.
W krótkich słowach opowiedział, że gdyby tylko zdobył się na decyzyę, mógłbym dziś choćby ożenić się z panną Eugenią Rudnerówną, ro-