Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Anastazya.djvu/263

Ta strona została uwierzytelniona.

ciciel, który w bliskości okna stał, więc gdy w dobytą z kieszeni wielką chustkę zatrąbił, aż szyby nie duże zadrgały i zabrzęczały. Przy ścianach, mniej lub więcej głośno trąbili też w chustki: Żelazny, Kwiczoł, Burak, Człowieczek, a niewiasty, jak oto: Wincentowa, córki jej, Ewka i dwie czy trzy sąsiadki, bynajmniej w tem mężczyznom ubiedz się nie dając, trąbiły także, cieniej nieco, ale za to zapalczywiej i jakby na wyprzódki: która głośniej? A sprawczyni hałasu tego, widząc, że chustki idą od nosów do oczu, z których łzy mniej albo obficiej się leją, stała zadziwieniem w słup obrócona.
— A no — pośród hałasu mówiła — co się stało? Przecie tu nic osobliwego się nie dzieje, ani też żałosnego! Owszem, sama tylko radość!
Z samą tylko radością na twarzy, gdy w świetlicy uspokoiło się nieco, do Nawróciciela rzekła:
— A tego, coście mi przyrzekli, dokonacie, ja o tem nijakiego wątpienia nie mam. Na przyszłą wiosnę każecie w Tuczyńcach wykopać dwie studnie, na dwóch końcach okolicy, aby cała ludność tutejsza na spólność je miała i przestała ciągać wodę wiadrami na wysoką górę, aż z Niemna. Wiele potu ludzkiego i nawet ciężkich kalectw przez to ubędzie. A oto pieniądze