Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bracia.djvu/030

Ta strona została uwierzytelniona.

przymioty nie wypełniały pewnej miary i nie posiadały pewnej siły.
Ta sama historya, co z naturą jego żony i jej siostry. Sabina była kobietą uczciwą i dobrą, ale ograniczoną i słabą, jak kurczątko; Rozalia — wykształconą, ale zmienną, jak fala. Nic w tem niema pocieszającego; owszem, jest to właśnie najsmutniejszem. Bo z pociechą wielką powiedziałby sobie: to są łotry i dyablice, to bohaterowie i anioły! albo przynajmniej: poszukajmy bohaterów i aniołów!
Ale pewność, że wszystko na ziemi, nie będąc ostatecznie złem, nie jest także doskonałem, że, jeżeli nie godzi się pluć na nic, to i uklęknąć niema przed czem, — leje w serce i umysł ckliwość nieznośną.
Z dwóch pokoi przyległych dochodził go odgłos kroków drobnych i śpiesznych, szepty cichutkie, śmieszki przymilone. Wiedział dobrze, co to znaczyło: Sabina usiłowała powrócić do łask Rozalii. Ilekroć starsza siostra stawała się osą, młodsza usiłowała stać się dla niej miodem. Czyniła to zapewne przez dobroć serca, współczującego posępnemu usposobieniu siostry, ale więcej jeszcze dla miłości świętego spokoju. Nuż rozchmurzy się i przestanie zakwaszać atmosferę domową! Nie osiągało to skutku prawie nigdy, ale powtarzało się zawsze. Kurczątko nie mogło żyć w atmosferze burzliwej, a nie rozumiało, że tylko czas i polepszony proces trawienia mogą przywrócić nietrwałą pogodę. Wiedziała o tem, że mąż jej siedzi w pokoju swoim sam jeden, zmartwiony historyą Górkiewicza i Pawełka, jednak nie przychodziła do