Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Czciciel Potęgi.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.

Po chwili milczenia Melissa, głosem, w którym czuć było żal i gniew, odpowiedziała:
— Nie jesteś jeszcze małżonkiem moim, Diloramie, więc rozkazywać mi jeden tylko przybrany mój ojciec, Pytyon, ma prawo, a on-to właśnie darował mi dzisiaj dyadem z turkusów i pereł, jakoteż podobne naramienniki i kolce, abym w nie ustrojona, godniejszą była oczu mocarza. Z jego także rozkazu Labda i Antela otrzymały szaty z najdroższej attalskiej materyi, a ja, najmłodsza, z mieniącej się błękitem i srebrem tkaniny w Milecie wytkanej. Widzisz więc, Diloramie, że chcąc się przypodobać tobie, musiałabym ściągnąć na siebie gniew pana mego, Pytyona.
— Straszniejszym stokroć od ludzkiego jest gniew izedów, dobrych geniuszów Ormuzda, — ozwał się Diloram — czyś zapomniała, czegom cię wczoraj, na kasztanowem wzgórzu nauczał?
Ramionami u szyi jego zawieszona i z wdzięczną pieszczotą przytulając mu się do piersi, szeptać zaczęła:
— Wprzód umrę, Diloramie, zanim z pamięci mojej zniknie ten święty poranek, w którym podzieliłeś się ze mną duszą swoją i tylu mię cudnych rzeczy nauczyłeś. Kocham cię i zawsze