Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Dwa bieguny.djvu/311

Ta strona została uwierzytelniona.

— Słyszałem o podobnych zwyczajach dawnych, ale nie pojmuję, dlaczego nie zniosłaś go tutaj, kuzynko, gdy tylko uczynić to mogłaś?
— Ależ przeciwnie, mój kuzynie, ja go jak najstaranniej podtrzymuję, bo ma on swoje bardzo dobre strony. Te chwile gromadnego zbierania się i odpoczynku z łatwością zużytkować można...
Przerwała, umilkła i spuściła powieki. Na twarz jej padł wyraz przymusu i smutku.
— Zużytkować? na miłość boską, kuzynko, na co takie rzeczy zużytkować można?
Z przymusem, ale bardzo łagodnie odpowiedziała:
— Pod tym względem jesteśmy, kuzynie, o sto mil od siebie i daremnie którekolwiek z nas... Ale ponieważ zapytujesz, chcesz wiedzieć... więc dla celów wzajemnego zbliżania się i dzielenia się z nimi tem, na co mię stać. Nie są to wielkie rzeczy, ale zawsze... im z tem dobrze i... mnie, a może też to jest także kropelką, malutką kropelką, dolaną do morza...
— Szczęśliwości publicznej... — dokończyłem i głowa na dłoń mi opadła, tak głębokie chwyciło mię zamyślenie. Dziwna, dziwna istota! Pozwalać sobie rozdzierać uszy, szarpać nerwy dla cze-