Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 1.djvu/247

Ta strona została uwierzytelniona.

Tu z nad głowy namiętności ruszył się rój marzeń i szalonym pędem uderzył we wspomnień chóry.
— Rzuć okiem w przyszłość — śpiewały słowicze głosy — pomyśl, jak ci błogo, radośnie będzie przy boku młodzieńca, dla którego tak żywo uderzyło twe serce! W niego-to wcieliła się dobroć prawdziwa i gorąca miłość, ale w połączeniu z pięknością i młodzieńczém weselem! Tamten, taki poważny, powiedzie cię drogą spokojną wprawdzie... ale jednostajną... bez blasku, ni tęcz... ten po tęczowym moście wprowadzi cię w krainę promieni, gdzie życie upłynie tobie szybko a rozkosznie, jak ta noc balowa...
— Wspomnij! wspomnij! — przerwały wspomnienia — alboż źle ci z nim było kiedy? alboż doświadczyłaś z nim choć jednéj chwili znudzenia lub żalu za czém inném, niż to, coś u jego znajdowała boku? Wspomnij te chwile, w których, razem wpatrując się w gwiaździsty strop nieba, tonęliście w rozkoszném wielbieniu piękności natury, a on wzrok twój wiódł od gwiazdy do gwiazdy, ucząc cię ich imion, jak mian sióstr twych rodzonych. Wspomnij te długie godziny, w których przez usta jego dochodziły do twego serca i wnikały w nie czarowne dźwięki ojczystéj poezyi i te inne, w których rozkładał on przed tobą karty dziejów rodzinnych, abyś, nauczona przez niego wielbić bohaterstwo i odczuwać boleści braci, klękała duchem przed wielką przeszłością i modliła się Bogu, aby przyszłość podobną jéj była! Czy te wy-