Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 2.djvu/156

Ta strona została uwierzytelniona.

— Dziecko Snopińskich zasłabło — była odpowiedź.
— Czy bardzo?
— Teraz ma silną gorączkę i prawdopodobnie wywiąże się z niéj szkarlatyna. A że dziecko słabe i delikatne, może być z niém źle...
Sanie jechały tuż obok siebie, ale na ostatnie słowa doktor nie otrzymał odpowiedzi, bo spotkany jego towarzysz pochylił głowę na pierś z zachmurzoném nagle czołem.
— A pan dokąd jedziesz, panie Topolski? — spytał po kilku sekundach doktor.
— Do X. — odparł Bolesław, budząc się z zamyślenia, — mam pewną sprawę do załatwienia u jednego z urzędników; ale powiedz mi, doktorze, co się dzieje z panią Snopińską?
— Desperuje! — krótko odparł doktor.
— Biedna! — szepnął Bolesław i jechał daléj w milczeniu.
Przy wjeździe do miasteczka zwrócił się raz jeszcze do doktora:
— Jak myślisz — rzekł — czy będzie żyła?
— Kto? córka Snopińskich? — odparł doktor z zamyśleniem — rzecz to dosyć wątpliwa; ale zrobimy wszystko, co będzie możebném, aby ją uratować. Ojciec sam pojechał do X. po lekarstwa, kiedym był jeszcze w Niemence.
Rozstali się. Bolesław kazał wieźć siebie przed