Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Niziny.djvu/176

Ta strona została uwierzytelniona.

się rodzajem fantastycznego rysunku. Czyszcząc buty, płacząc i okrywając sobie twarz czarnym tatuażem, co chwilę w dodatku wpychał w usta pieczone kartofle, których mu Ulanka do kieszeni spencera i majtek sporo na drogę nakładła. Do ludzi znajdujących się w przedpokoju, przeciw wszelkiemu zwyczajowi swemu, zwracał się plecami; oni téż na niego nie zważali.
W przedpokoju oprócz Jurka znajdowało się osób pięć. U okna stali, zcicha pomiędzy sobą rozmawiając, dwaj brodaci żydzi. Jeden z nich był faktorem w Ongrodzie mieszkającym i pełniącym tu względem Kaprowskiego funkcyę zupełnie taką, jaką w Hrynkach pełnił Mikołaj; drugi, lichwiarzem, przybywającym do przedpokoju tego często, w celu upominania się o procenty od pożyczanych przez się kapitałów, wynoszące mniéj-więcéj 20 procent miesięcznie. Na tle starych i opylonych szyb okna, pochylające się ku sobie głowy faktora i lichwiarza zarysowały dwa ostre profile o długich nosach, brwiach gęstych i szczupłych, bladawych policzkach; dwie spiczaste ich brody, z których jedna była czarną a druga ogniście rudą, w zapale rozmowy podnosiły się wciąż i opadały; żydowski szwargot, którym ze sobą rozmawiali, podnosił się téż czasem do głośnych, gardłowych wykrzyków i opadał do świszczącego szeptu.
Za czarnemi plecami faktora, przy opylonéj ścia-