Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pajęczyna.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.

Młodzieniec wymienił nazwisko o jakie go pytano.
— Znam, znam! z wybuchem radości zawołał pan szpakowaty, od dziecka znam, na ręku nosiłem! z ojcem jego żyliśmy jak dwaj bracia. No proszę! więc pani N. to siostra pańska! szczególny wypadek! śliczna kobiecina, a dobra choć do rany przyłóż i rozumek nie lada! a jakże godność pańska? bo doprawdy nie pomnę już jak pani N. z domu!
— Władysław R. wyrzekł młodzieniec z ukłonem.
Weteran splasnął rękami ze zdziwieniem i najżywszą radością.
— A toż ja z ojcem pana kolegowałem w szkołach! zawołał, żyliśmy z sobą jak dwaj bracia, pamiętam, pamiętam, mój Boże, a teraz już się syna doczekał, takiego ślicznego syna. Kochany Wicuś! wszak Wincenty ma imię? czy tak?
— Nie, panie dobrodzieju, Wacław!
— Wacław, Wacław! poprawił się weteran uderzając się w czoło. Starość nieradość, pamięć chybia, najlepszych przyjaciół imiona wylatują z głowy, ale za to tu, tu zostają; (pulchną dłonią po kilka razy uderzył się w piersi). Kochany Waciek! Waćkiem zwaliśmy go w szkołach! jakie to było poczciwe serce, jaka wielka dusza! co za umysł bystry i obejmujący! celujący w naukach, najsilniej-