Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pajęczyna.djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.

cię. Nie usłuchałeś mojéj przestrogi. Widziałam to i postanowiłam czuwać nad tobą o ile było w méj mocy. Znam tych ludzi, z ciężkiego doświadczenia poznałam ich drogi. Zgubili oni człowieka, którego kochałam. Upadł w otchłań występku, zginął, odtąd wrota szczęścia zamknęły się na zawsze przedemną, ale przebaczyłam mu, i podnoszenie ludzi upadłych, podawanie im ręki pomocnéj postawiłam przed sobą jako zadanie mego życia. Nie mogłam zapobiedz temu abyś nie uległ pokusom szatanów, ale czekałam cię aż przyjdziesz zrozpaczony, aby owiać twe czoło tchnieniem pociechy, i we wzburzoną duszę twoją wlać zbawczą myśl ukojenia. Nie szukaj mię nigdy, nie staraj się dowiedziéć mego nazwiska. Żyję ukryta w cichém ustroniu, mało znana ludziom. Na nic ci się nie przyda wiedziéć kto jestem, bo ani dla ciebie, ani dla nikogo nie będę niczém więcéj jak siostrą nieznaną, kochającą braci swoich w imię ziemi wspólnéj i nieba wspólnego.
Tę trochę złota, jaką pragnęłam wydźwignąć cię z troski i rozpacznego położenia nie staraj się wracać mi nigdy. Uważaj ją jako dług, z którego uiścisz się wtedy, gdy z jego pomocą podźwigniesz z niedoli kogoś nieszczęśliwego, kogoś upadającego cofniesz od brzegu otchłani. Oto cały obowiązek jaki wkładam na ciebie.“

U dołu pisma nie było żadnego nazwiska ani nawet imienia.