Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/193

Ta strona została uwierzytelniona.

— Życzenie cioci jest dla mnie świętym rozkazem! — zawołała pani Rudolfowa, z nową uniżonością całując ręce mojéj babki.
Ale pan Rudolf podniósł na nią swoje blade, zmęczone oczy.
— Zofio — rzekł — nie możem pozwolić na to, ażeby pan Franciszek utrudzał się dla nas...
— Rudolfie — przerwała mu żona — ciocia Hortensya tego sobie życzy...
— Ależ sam pojechać mogę... — zaczął jeszcze pan Rudolf.
— Ojcze! — przerwała mu znowu Rozalia, składając ręce, głosem pokory pełnym — ojcze, wszak sam przyznajesz, że każde słowo babki Hortensyi świętém być dla nas powinno? nie prawdaż? a jeśli to sam przyznajesz, dlaczego sprzeciwiasz się jéj woli?
Pan Rudolf przesunął dłoń po czole i oczach i umilkł.
Z żywą niecierpliwością oczekiwałam odpowiedzi mojéj matki na projekt babki Hortensyi, ale jakże się zdziwiłam, gdy posłyszałam, że była odmowną. Tłómaczyła się, że wyjechała z domu na parę dni tylko, że ma mnóztwo wizyt do oddania ze mną w sąsiedztwie i t. d. Dziwiłam się tém bardziéj, że wiedziałam, iż pierwotnym projektem mojéj matki było przepędzić w Rodowie tydzień lub więcéj.
Byłaż to nowa protestacya przeciw uniżonemu zgodzeniu się z wolą babki pani Rudolfowéj? Albo