Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/227

Ta strona została uwierzytelniona.

ce, iż jestem odważną, i że nie może się zdarzyć wypadek, abym spadła z konia i rozbiła moję śliczną głowę o jakiś brzydki kamień przydrożny. Sowicie zostałam wynagrodzona za zwycięztwo, otrzymane nad własną lękliwością, powszechnemi pochwałami i tém, żem już jéj więcéj nie doświadczała. Jak żołnierz, który drży ze strachu przy piérwszym kul poświście, a potém, zasmakowawszy w dzikiéj muzyce wojen, z rycerską odwagą nadstawia piersi na niebezpieczne ciosy, tak ja, raz ducha mego podbiwszy pod panowanie woli, nie zadrżałam ni razu, i owszem, szczególną w konnéj jeździe poczęłam znajdować przyjemność. Z Błyskawicą poprzyjaźniłam się ściśle, zrozumiałyśmy wzajemnie swe usposobienia, szlachetne zwierzę dawało się jak dziecię powodować, nietylko dłonią moją, ale i głosem; a ja, po każdéj odbytéj przejażdżce, pieściłam czule jéj karczek wygięty, główkę dumną i grzywę falującą, i własną ręką podawałam jéj pęki przyniesionéj przez stangreta różowéj koniczyny. Gdy więc po owéj pamiętnéj rozmowie z babką Ludgardą i panem Agenorem, puszczaliśmy się we czworo na przejażdżkę po dolinie, byłam już wprawną i odważną Amazonką, umiałam rozróżnić stępa, kłusa i galopa, zażywać Błyskawicę w rozmaity sposób, a nawat doświadczałam dziecinnych pochopów do przesadzania rowów, lub probowania sił moich i mego wierzchowca w gonitwie do celu z pięknym i rosłym siwkiem pana Agenora. Stępem przebyliśmy dziedziniec, minęliśmy