Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/392

Ta strona została uwierzytelniona.

podlegać winno wszystko we mnie i koło mnie, zapewne wiecie, ale gdy teraz chwila po temu, wypowiem je wam raz jeszcze. Słuchajcie mię uważnie.
Ton jéj głosu był znacznie łagodniejszym, niż zwykle, i mimowoli jéj zapewne dźwięczały w nim te uczucia, które przeciwstawiła zasadom. Kto wié, może tryumf odniosą?
Słuchałyśmy z natężeniem, babka mówiła daléj:
— Rodzinne imię nasze od kilku wieków zdobyło sobie miejsce zaszczytne na kartach dziejów krajowych. Dziadowie i pradziadowie nasi byli panami, potęgą i bogactwem dorównywającymi nawet królom; babki i prababki chodziły w złotogłowiach i dumne a czyste jak łza, na wzór Westalek o hardéj cnocie, strzegły domowego ogniska. Nigdy żadna plama nie postała na czci rodu naszego, nigdy nie dotknęło go ubóztwo: jak dyament czystéj wody, jaśniał on nieskazitelnie przez wiele pokoleń, i nie zaćmił się ani razu przymieszką choćby jednéj kropli krwi mniéj szlachetnéj.
Ostatnim męzkim potomkiem rodu tego był mój ojciec.
Cnotą i dumą dorównywał on wielkim przodkom swoim, ale bogactwo rodowe rozwiało się śród burz, jakie za żywota jego wstrząsały światem. Gdy umierał, przy łożu jego śmiertelném stanęły trzy córki. Jam z nich była najstarszą. Konającemi usty opowiedział mi raz jeszcze historyą naszego pochodzenia