Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/202

Ta strona została uwierzytelniona.

okrywał. Mówiąc, jąkał się, chodząc sunął po ziemi nogi — w czem zresztą nic dziwnego nie było, ponieważ był starcem. Miał lat 70 i takąż liczbę dziwactw różnego rodzaju, z których jednak przeważnem i całą istotę jego pochłaniającym, był nieprzezwyciężony wstręt do naturalnych sukcesorów swych uczuwany. Sióstr i braci stryjecznych, ciotecznych i t. d. (rodzonych nie miał) jako też ich dzieci nienawidził, a myśl iż odziedziczą oni po nim wielki jego majątek, dręczyła go dniem i nocą, poiła mu życie całe goryczą i trwogą. Ożenić się — był to najlepszy, najprościej do celu wiodący środek wydziedziczenia nienawistnych spychaczy, tak bowiem członków rodziny swej zwykł nazywać. Środek ten przecież nie był zbyt łatwym do osiągnienia. Wielki miłośnik płci niewieściej, jenerał wśród życia obozowań, marszów i potyczek, przelatywał tylko jak motyl z kwiatka na kwiatek — przy żadnym jakoś na wieki zatrzymać się nie mogąc. Lata przecież płynęły — śmierć groziła, wieczność w oczy zaglądała, trzeba było pod groźbą uszczęśliwienia ciotecznych i stryjecznych siostrzeńców i synowców, przedsięwziąść coś stanowczego. Aby ich nie uszczęśliwić jenerał gotówby był na-