Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/491

Ta strona została uwierzytelniona.

— Eh bien! rzekła, jakże ci czas przeszedł tam na wsi?
— Bardzo dobrze, maman, szepnął młody hrabia i czując znać konieczną potrzebę zużytkowania w jakikolwiek sposób jednej przynajmniej z rąk swych, spróbował oprzeć się ramieniem o wysoką podstawę marmurowego popiersia jakiegoś, tuż przy nim stojącego. Nauczony przecież doświadczeniem przedchwilowem, zląkł się wnet własnego pomysłu i pozostał już nadal, tak jak był wprzódy, w stojącej i żadnego wsparcia nie posiadającej postawie.
— Bardzo się cieszę, zaczęła hrabina, bardzo się tem cieszę że nie znudziłeś się zbytecznie na wsi. Myślałam zawsze że będzie ci tam najzupełniej brakować odpowiedniego towarzystwa...
— I owszem, mamo, śmielej już trochę i głośniej zaczął młody hrabia, znalazłem tam towarzystwu bardzo miłe.. nadzwyczajnie miłe...
Przy ostatnich wyrazach głos jego drgnął. Ozwała się w nim struna rzewności jakby tłumionej, niewysłowionej, wspomnieniem jakiemś obudzonej tęsknoty.
— Vraiment? odparła hrabina, nadzwyczaj miłe towarzystwo w tamtych stronach... to rzecz