Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 311.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

liwość względem interesów światowych, połączoną z umiejętnością ich urządzania.
Bardzo piękna jeszcze, pomimo lat przeszło czterdziestu, wysoka, o rysach twarzy bardzo prawidłowych, lecz zarazem energicznie zakreślonych, ze wzrokiem słodkim i pociągającym w pewnych okolicznościach, lecz przenikliwym, bystrym i nakazującym w innych, pani Natalska, pomimo, że p. Natalski małżonek jéj żył, i nawet prosperował na ciele i... humorze, w domu swym i za domem, w sprawach majątkowych, rodzinnych i towarzyskich, była wszystkiém. Jéj to oficyaliści składali raporta i rachunki, z nią to kupcy zawierali umowy o kupno i sprzedaże, ona to rachowała dochody majątku, i mierzyła je z rozchodami. Tak było w domu. Za domem ona także wybierała znajomości, zawiązywała i zrywała stosunki, spraszała do siebie towarzystwa, przedstawiała w każdym wypadku dom swój i rodzinę, nadawała im w świecie ton i odpowiednią pozycyą.
Gdy więc pani Natalska w domu swym była wszystkiém, wypływa ztąd wniosek zupełnie logiczny, że pan Natalski w témże samém miejscu, musiał być — niczém. Były za to dwa inne miejsca, w których stawał się on czémś, a były niemi las dziki i stół jadalny. Pan Gustaw Natalski, od niepamiętnych lat, znanym był sąsiadom i nie sąsiadom pod imieniem litewskiego Nemroda. Od nadwilejskich lasów, aż do krańczyn białowiezkiéj puszczy, znały go wszystkie