Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 032.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— A jednak... zmęczony dziś, jutro do niéj powrócisz ?
— Naturalnie — odparł krótko Stefan — czyliż może być inaczéj?
— Szczęśliwy! — zawołał Maryan, i zaśmiał się z cicha; zarazem powstał z krzesła i powolnym krokiem przeszedł się parę razy po pokoju.
Stefan, który wyglądał w istocie zmęczonym trochę i smutnym, siedział z czołem opartém na dłoni, a wykrzyknik towarzysza nie zdawał się zwracać szczególnéj jego uwagi. Zmieszanie Marysia i tajemne rozdrażnienie, z jakiém zamieniał on z młodym kupcem poprzedzające słowa, minęły. Czoło jego było wypogodzone znowu i postawa pewną siebie, gdy, stanąwszy przed towarzyszem, zaczął mówić:
— Powinien-bym raczéj powiedziéć o tobie: nieszczęśliwy! Jesteś dobrowolnym niewolnikiem, Stefanie; wprzęgłeś się w jarzmo, którego doprawdy nie zazdroszczę ci wcale, a którego mógł-byś uniknąć, gdybyś spójrzał na życie z innego jeszcze punktu, niż ten, z jakiego na nie patrzysz...
Stefan podniósł głowę i zdziwionemi oczyma spójrzał na towarzysza. ;
— Jarzmo? — zapytał — jakie jarzmo?
— Jarzmo cyfry, miary i wagi — ciągnął Maryś — jarzmo interesu i prozy życiowéj...
Stefan wydawał się coraz więcéj zdziwionym.