Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 050.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wając pomiędzy gęstwiną włosów, zawołał, jakby w odpowiedzi na wewnętrzne jakieś pytanie:
— Nie! inaczéj już być nie może!


II. Sielanka Marysia.

Dzień miał się ku końcowi. Była to pora, w któréj mieszkanie Siecińskich, napełnione głosami dzieci i krzątaniem się ubogich ludzi około potrzeb życia codziennego, stawało się cichém i prawie pustém. W porze téj Katarzyna, powróciwszy ze swych obowiązkowych na miasto wycieczek, wychodziła z małą siostrą na krótką przechadzkę; Stefan przebywał w sklepie; młodsi bracia, zamknięci w ustronnéj izbie, przygotowywali się do jutrzejszych lekcyi; Anna pozostawała samą. Szare światło chmurnego popołudnia, półzmrokiem okrywając wysokie ściany skromnéj bawialni, zasłaniało nagość ich i szpecące je plamy wilgoci, ale w zamian rzucało na nie tu i ówdzie smugi cieniów, które napełniały kąty izby i obejmowały ubogie sprzęty smutną pomroką.
Anna wyszła z kuchenki, gdzie ukończyła porządkowanie naczyń kuchennych i przygotowywanie wieczornego posiłku rodziny; zdjęła z komody spory koszyk, napełniony białém płótnem, i usiadła z nim