Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Siteczko,Czy pamiętasz 31.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Poziewając, wszedł do mieszkania swego, a lokajowi, do majestatycznego automatu podobnemu, rozkazawszy, aby herbatę przyrządził, rzucił się na otomanę turecką i — westchnął. Były tam dokoła niego śliczne sprzęty, obrazy, lampy, draperye, zwierciadła, kobierce — wszystko, słowem, co do komfortu, szyku i mody należy. Apartament, co się zowie, świetny i pusty, w tem znaczeniu, że oprócz majestatycznego automatu, który pana swego spotkał, żywa dusza w nim nie mieszkała. Pan apartamentu bezżennym był dla różnych powodów. Był czas, że chciał ożenić się, byle tylko rozumnie, dobrze. Ale bogata panna z jednego świata, o którą się starał, odmówiła mu; zaś z wysoko zestosunkowaną panną z drugiego świata sam żenić się nie chciał. Już miał zdecydować się na to, bo partya była (z racyi stosunków owych) wyśmienitą, lecz nagle ogarnęły go jakieś, niejasne dla niego samego, wahania się, skrupuły, którym uległ. Rozumiał dobrze, że były to głupstwa, jednak ich natarczywym, choć bełkotliwym namowom uległ: nie ożenił się, i tak już zostało na zawsze.
Po świetnym i jasno oświetlonym apartamencie chodząc, oczy miał znowu szklane, końce wąsa w zębach gryzł i kilka razy zamruczał: »Niech czart weźmie takie życie!« Czuł się więc z życia niezadowolonym! No proszę! po takich trudach, mozołach, zabiegach, przy takich stosunkach, honorach, dochodach, czuć się z życia niezadowolonym! Dziwnie! dziwnie!
Nagle do biurka podszedł, w białe, pulchne palce wziął list nie rozpieczętowany; oczy mu bły-