Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Westalka.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.
II.


Murawa pełna fijołków, krzaki róż i mirtu, dokoła platany, palmy; w pobliżu niewysoki mur, odgradzający ogród westalek od placu publicznego; z drugiej strony widać świątynię i przebłyskujący zza drzew płomyk ognia świętego.


N


Juniusz.

Nigdy jeszcze tak gorąco nie dziękowałem bogom za to, że obdarzyli mię odwagą! Gdybym jej choć odrobinę mniej posiadał, nie znalazłbym się tu pewnie; gdybym się tu nie znalazł — gdzie i jakim sposobem mógłbym zobaczyć Helię? A widzieć ją muszę, choćbym przez to miał umrzeć, bo odkąd ją dziś ujrzałem, życie bez niej podobnem stało mi się do umierania. Odkąd Rzym na siedmiu pagórkach stanął, urodziło się w nim zaledwie kilku śmiałków, którzy na dziewicę Westy rzucili okiem zuchwałem! Rózgami ich zaćwiczono, pomimo że byli najczystszej krwi patrycyuszami. Szpetna śmierć, na Polluksa! Ale co tam! może mnie nie złapią, a jeżeli złapią, będzie to tak, jak gdyby dzień dzisiejszy wcale nie wschodził. Miałem umrzeć dziś, umrę jutro, ale zobaczę Helię i drugą jeszcze uciechę w zysku mieć będę: Domicyanowi za sprawą moją jeszcze jedna wieczerza we wnętrznościach kamieniem stanie! Cha, cha, cha! jakąż rozkosz uczuwam, wyobrażając sobie