Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Westalka.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.
Edyl.

Śpieszmy, śpieszmy dać znać... Do prefekta biegnę... ty do arcykapłana leć! lećmy!

(Obaj znikają z nad muru, za którym słychać jeszcze głos Waleryusza).


(głos Waleryusza).


Aha, leć! jakby mi łatwo było lecieć! Że tam jednej z dziewic Westy zechciało się wstąpić w służbę Afrodyty, ja mam lecieć! Ale niema co! Straszne klęski na Rzym spaść mogą, więc i na mnie! lecę tedy... do arcykapłana lecę!

(Odgłos kroków za murem oddala się; Juniusz i Helia, trzymając, się w objęciu, szybko w głąb ogrodu postępują, ale zatrzymują się raz jeszcze).


Juniusz.

Helio, serce prawe brzydzi się oszustwem. W dalekim kraju pochwyceni, możemy, jak ja dziś, oboje iść tam, skąd ciała nasze tłuszcza z dziką wrzawą na haniebne Gemonie[1] ciągnąć będzie...

Helia.

Wtedy imiona nasze razem wstąpią w błyszczącą nad światem krwawą zorzę. Idę, Juniuszu.

(Wychodzą śpiesznie).


Gigea (z dzbankiem w ręku).

Gdzież gołębie uleciały? (śmieje się). Che, che, che! przecież, przecież choć raz się domyślili, że miłość jest czemś innem, niż gadanie! pewno tam są... w tej gęstwinie mirtów i bukszpanów... Che, che, che, che! Kupido niech wam sprzyja! Niech sprzyja wam Ku-

  1. „Scalae gemoniae“, wschody wykute w skale, z których trupy śmiercią karanych przestępców wrzucano do Tybru. Valer. Maximus, Dio Cassius.