Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 094.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

się nie mogło zmienić w przyszłości szczęście jego w zyskiwaniu serc kobiecych, i potém nigdy już może nie przedstawi się mu sposobność do tak świetnego maryażu. Wprawdzie nie czuł on do panny Bogackiej żadnego pociągu serca, ale mógł-że go czuć do kogokolwiek? Ot tak dawna wszystkie kobiety obojętne mu były i sądził, że również spokojnie a obojętnie poszedł-by do ołtarza z panną Maryą, Zofią, Klementyną i t. d., jak z panną Lolą, gdyby posiadały również korzystne warunki majątku, urodzenia i światowej ogłady.
— Ha, więc ożenię się — szepnął do siebie w końcu tych wszystkich rozmyślań — trzeba się jutro oświadczyć, a potém zapalę pochodnią hymenu.
I uśmiechnął się ironicznym uśmiechem, takim, jaki od pewnego czasu najczęściéj mu osiadał na ustach. Ale w téj saméj chwili, przez dziwny jakiś kaprys wyobraźni, błysnęła mu przed oczyma blada twarz nieznajoméj kobiety, ujrzanéj przed tygodniem na koncercie, i w myśli ozwały się słowa, wymówione jéj miękkim i srebrnym głosem: „Duet życia, zaśpiewany dwoma zgodnemi głosami”. Zdziwił się niepomału p. Leon temu niespodzianemu przypomnieniu i znowu uśmiechnął się, ale tym razem nie ironicznie, lecz smutno jakoś. W piersi jego znowu zadrgała struna milcząca, w głębi błysnęła iskierka, śpiąca pod popiołem.
Gdy tak rozmyślał, idąc bez celu, minął Krakow-