Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 258.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

niebłogosławieństwo Bozkie... aż do czternastego pokolenia... czy słyszysz? aż do czternastego pokolenia! głód, mór, węże, szarańcza, ciemności i wszystkie plagi egipskie! jeżeli nie przyrzeczesz mi, że wybijesz sobie z głowy te głupstwa, aż do czternastego pokolenia przeklnę twoje Sośniny! Cóż? czemu nic nie mówisz i leżysz jak nieżywa twarzą do ziemi! Myślisz jeszcze sprzeciwiać się! no, to słuchaj! niech przekleństwo matki...
— Mamo! mamo!
Porwała się znowu z ziemi.
— Niebłogosławieństwo bozkie! — krzyknęła, — straszno!
— Niech przekleństwo matki...
— Czekaj, mamo, czekaj! nie mów daléj! nie gub duszy i mojéj, i jego! o ja nieszczęśliwa! Idę, już idę! Zejdę ci z oczu, zrobię, jak chcesz! O! bodajbym była nazajutrz po urodzeniu się wskróś ziemi przepadła!...
Z ostatniemi słowami, łkając i szamocąc się, jak burzliwy wicher wypadła z mieszkania.
Wieczór był zimny, dziedziniec napełniony głębokim zmrokiem. Brygida biegła ku bramie, w pobliżu któréj w oczekującéj postawie stał urodziwy mężczyzna, w mieszczańskiém ubraniu i z długim, bujnym wąsem. Spostrzegłszy ją, szybko kilka kroków ku niéj postąpił.