Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 436.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Czasem, szeptem takim, jakby powierzała jéj ważną jakąś tajemnicę, mówiła do staruszki:
— A jakie tu śliczne gruszki są!
— Może ty tam ruszasz co? — zaczynała wtedy prawić żebraczka — może ty tam co bierzesz bez pozwolenia? Broń cię Boże od tego! Siódme przykazanie Bozkie pamiętaj zawsze, jeżeli ci miłe szczęście ziemskie i zbawienie wieczne... Siódme przykazanie: nie kradnij! Jeżeli rozminiesz się kiedy z tém przykazaniem, pójdziesz do turmy i w piekle będziesz...
Julianka była posłuszną, ale mała ręka jéj mimowoli wyciągała się wciąż ku straganowi, pełnemu pieczywa lub owoców. Zdarzało się, że straganiarki, stare żydówki w zabłoconych spodnicach i brudnych czepcach, spoglądając na tę rączkę dziecięcą, wysuwającą i cofającą się z drżeniem, dawały jéj najtwardszą bułkę jaką, albo najmizerniejsze jabłko; wtedy dziecko mówiło z cicha; dziękuję! i idąc daléj a jedząc, odłamywało wciąż lub odgryzało kawałek bułki lub owocu i, wspinając się na palce, wkładało go do ust ślepéj swéj towarzyszki.
Tak w pogody i niepogody, tułały się dwie istoty te po mieście całém. Czasem siadywały na ziemi w miejscach ustronnych i spoczywały. Wtedy, gdyby ktokolwiek podsłuchywał je, usłyszał-by, jak stara kobieta opowiadała dziecku o przeszłości swéj, dawno, dawno minionéj, o rozkoszach, których zażyła, i ludziach, których znała, powtarzając co chwila: kto-by