Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 503.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

trochę pod narzuconą naprędce chusteczką. Pani Jadwiga zerwała się z kanapy i pobiegła do niéj.
— Czemuś tak nieprędko przyszła? — szepnęła, zdejmując z jéj głowy chusteczkę i szybkim rzutem oka ogarniając całe jéj ubranie.
Dziewczynie ładnéj i zgrabnéj ślicznie było w sukni codziennéj, lecz modnie zrobionéj. W ręku trzymała sporą wiązkę pierwiosnków, których téż kilka tkwiło niedbale w kruczym jéj warkoczu. Nie mniéj od kwiatów tych wydawała się uosobieniem wiosny. Spojrzawszy na gościa, zapłoniła się żywiéj jeszcze, znieruchomiała i z dziecinném jakby przelęknieniem otworzyła szeroko oczy.
— Pan Laurenty Tyrkiewicz, siostra moja — wymówiła pani Jadwiga, prowadząc siostrę ku stołowi, i promieniejąc cała tryumfem i radością. Wzrok jéj zdawał się mimowoli zapytywać gościa:
— A co, czy nie ładna?
Ukłon Tyrkiewicza, uśmiech jego i wyraz oczu, z jakim wpatrzył się w piękną dziewczynę, odpowiadały wyraźnie: — Prześliczna!
Helka trochę rubasznie rzuciła wiązkę kwiatów na szwagra, wołając ze śmiechem:
— Masz, Klemensie! przyniosłam te pierwiosnki dla ciebie!
— Kwiatek do kożucha! — mruknął wesoło pan Klemens — ot, oddaj to lepiéj kawalerowi jakiemu... ucieszy się!