Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 01.djvu/030

Ta strona została skorygowana.

nach, zarówno jak po tłumach niezliczonych pokoleń Egipcyan, które wielce podziwiały piramidy, nie pozostało marnej garści prochu. Neron miał także słynny wówczesnym świecie i niezmiernie podziwiany złoty pałac, lecz ludzkość wolałaby najpewniej wyrzec się w przeszłości złotego pałacu, aby tylko za jednym zachodem pozbyć się wspomnienia, że wydać mogła Nerona. — »Wszystko to już było«, mówi jedna z osób słynnego dramatu, a ja zapytuję: co z tego wynikło? Iglicówki, armaty, pancerniki, torpedy, udoskonalone przez elektryczność uśmiercanie skazańców, ułatwione znoszenia się z sobą czułych kochanków i biegłych szachrajów... rocznik telegraficznych depesz ukazałby nam pewnie na jedno pocieszone lub uspokojone serce, milion wypchanych kieszeni. Teraz podobno powietrze — poetyczny eter starożytnych — w czynności wzajemnego mordowania się ludzi zastąpić ma ołów, a niewinne gołąbki i poczciwe pieski najpewniej już dziełu temu znacznej pomocy udzielać będą.
Przypuszczam, że od Machiawela do Bismarcka wszyscy dyplomaci byli poniekąd uczonymi ludźmi; jednak, gdy o nich myślę, podzielam zdanie starego Rousseau’a, że świat, któryby fraki i proch utracił, ale zarazem pozbył się dyplomacyi, zrobiłby wcale dobry