Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 02.djvu/177

Ta strona została skorygowana.

do których nie wnikają prawa ludzkie, podnosiły uczucie zdumiewającego przeinaczenia się prawa natury. Potem już zacząłem rozumować, myśleć, przypominać — i przypomniałem sobie jedno wielkie prawo ludzkie, które zawiera się w dwóch malutkich wyrazach: nie wypada!
Zapomniałem. Jakim sposobem zapomnieć o tem mogłem ja, który przecież sam przez życie całe podlegałem temu prawu i poniekąd straż nad niem trzymałem? Jednak zapomniałem, i było to proste. Umysł mój tak silnie uderzony został przez rzeczy ogromne, że drobiazgi z niego wypadły, a w zamian utworzyło się w nim ścisłe połączenie dwu równie ogromnych rzeczy: śmierci i miłości. Wydało mi się, że one tylko są potęgami równemi sobie i jedynemi prawdami niezawodnemi, że tylko prawo miłości wynagradzać może człowiekowi tę krzywdę niesłychaną, którą wyrządza mu prawo śmierci. Tymczasem — oto co się stało. Prawo śmierci o mało nie skruszyło mię na proch, a prawo miłości skruszyło się samo przed dwoma słówkami: nie wypada!
Skromność niewieścia, ostrożność przed obmową. Tak, tak, słusznie. Długie sam na sam w gniazdku zacisznem, gdym był zdrów i wesół, skromności nie obrażały, lecz obra-