Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom I.djvu/199

Ta strona została przepisana.

Któż okrył go nad grobem? Umrę razem z tobą!«
Przestawszy łkać i jęczeć, kiedy chciał do góry
Swe starcze podnieść członki w tej chwili ponurej,
Przyczepił się do sukni, jako bluszczu zwoje
Do prętów wawrzynowych. Poczęły się boje
Okrutne: Usiłuje wyprężyć kolana,
A sukni go potęga powstrzyma nieznana.
Gdy gwałtem chciał się wyrwać, wnet mięsa kawały
Od starych jego kości, jak szmaty, padały.
Nakoniec i on uległ, oddał swoją duszę:
Za wielkie, jak na człeka, były to katusze.
I oto leży córka i jej ojciec stary —
Los, godny, by się nad nim rozpłakać bez miary!
W twe sprawy się nie mieszam, wiesz najlepiej sama,
Jak ujść sprawiedliwości, jaka ci się brama
Otworzyć ma. Lecz jedno wypowiadam szczerze:
Zapewne nie od dzisiaj ja święcie w to wierzę,
Iż cieniem-li świat ludzki i że najgłupszymi
Są ci, którym się zdaje, jakoby olbrzymi
Posiedli w sobie rozum, i przekarygodnie
Mądrością swą się chełpią. Popełniają zbrodnię,
Albowiem nikt nie żyje na świecie szczęśliwie.
A jeśli kto opływa na ziemskiej tej niwie
W bogactwa, to od innych szczęśliwszy być może,
Lecz szczęścia prawdziwego skąpią ręce boże.

PRZODOWNICA CHÓRU.

Dziś, zda się, Bóg jakowyś śle wciąż klęski nowe
Na grzechem obarczoną Jazona głowę.
O córko ty Kreonta! Jakżeż serce boli,
Iżeś się doczekała tak okrutnej doli:
Zginęłaś, boś została małżonką Jazona.