Strona:PL Eurypidesa Tragedye Tom III.djvu/242

Ta strona została przepisana.
AMFITRYON.

Eurysthej wie, że jesteś już na naszym świecie?

HERAKLES.

Nie! Naprzód chciałem ujrzeć, co się tutaj plecie.

AMFITRYON.

A czemuś tam pod ziemią bawił snać bez kresu?

HERAKLES.

Tezeja-m jeszcze pragnął wydobyć z Hadesu

AMFITRYON.

A gdzie on? Czy już wrócił do ojczystej niwy?

HERAKLES.

Do Aten on się udał, ogromnie szczęśliwy,
Że uszedł z kraju zmarłych... Dalej, dziatki moje,
Podążcie razem ze mną w ojcowskie podwoje!
Piękniejsze was tam wnijście czeka, aniżel
To wasze było wyjście. Ano, raźniej! śmielej!
Przestańcie mi już płakać! Nabierzcie otuchy!
I ty, małżonko moja, zbierz siły i głuchy
Rzuć przestrach! Dość już tego!... Puśćcie-że me szaty!
Ja od was nie ulecę, bom nie ptak skrzydlaty!
Ha! Cóż to? Nie puszczają! Jeszcze się czepiły
Tem mocniej sukni moich! Tak jest, światku miły!
Źle było dzisiaj z wami? Tak, na ostrzu noża
Już wasze stało życie? Jak łodzie śród morza
Za sobą ciągną okręt, tak ja was za ręce
Pociągnę! Rad ocalę te skarby dziecięce!
We wszystkiem ludzie równi: kochają swe dziatki
I ci, co na wyżynach i one ostatki
Na ziemi. Tylko pieniądz różnicę stanowi: