Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/202

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie rozumieli mnie.
Nareszcie Ludwiś odpowiedział:
— Uderzyłem tego chłopca. Kradł truskawki w naszym ogrodzie.
Tatuś Ludwisia patrzył surowo na synka.
— Bić człowieka — to hańba! — rzekł po chwili.
— Kradł… — wybełkotał synek.
— Mogłeś wytłumaczyć mu, że to — wstyd. Kradzież jest grzechem. Bić nie miałeś prawa!
— Więcej nigdy nie będę kradł! — drżącym głosem wyjąkał chłopak, który zrywał truskawki.
— Doskonale! Idź teraz do domu — rzekł do niego tatuś Ludwisia i dodał: — Małpka zrozumiała okrucieństwo i brzydotę twego postępku. Przywiodła was obydwóch na rozprawę. Widzisz, że szympansiczka stała się sędzią dla ciebie!
Ludwiś wziął mnie na ręce i ucałował moją główkę.
Tuliłam się do niego. Byłam bardzo szczęśliwa…
Wszyscy są zadowoleni ze mnie.
Zato zabawiałam ich i śmieszyłam przez cały wieczór…
Robiłam saltomortale. Powracam do dawnej wprawy! Później gwizdałam.
Z podwórza szczekaniem odpowiadały mi Filut i Nero.