Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/775

Ta strona została przepisana.

żył do najszlachetniejszych celów, za wpływem Schlewego i jego kreatur, oskarżono go i wyszydzono.
Król należał do rzędu ludzi, którzy chętnie słuchają poszeptów tych, co się zdają być ich wiernymi sługami; widzieliśmy, że wołał raczéj dalekim być od rządowych kłopotów i takowe pozostawić otaczającym, aniżeli troszczyć się o zarząd i skargi, które nie tylko zręcznie przed nim ukrywać, lecz i jako niewdzięczne przedstawiać mu umiano. Wołał raczéj obcować z ludźmi rozumnymi i artystami, tudzież modlił się wiele.
Do takiego życia może przyczyniło się bardzo nietylko nadzwyczaj wysokie wykształcenie króla, ale także i owa tajemnica zakryta przeszłością, owa miłość dla znikłéj, teraz w sercu jego zamieniona w bolesne wspomnienie.
Obraz żałobną zasłoną okrytéj księżny Krystyny, jeszcze zawsze miał przed oczami — jeszcze zawsze jego oko spoczywało na portrecie, umieszczonym w jego pokoju.
Od dawna, bo gdy jeszcze był księciem, wiedział, że go Krystyna nie kochała, lecz to w niczém nie zmieniło jego uczuć dla niéj.
Teraz, gdy przeminął długi szereg lat, gdy małżonce swojéj od dawna podał rękę, z boleścią myślał tylko o Krystynie, jako o drogiej mu zmarłéj istocie.
Usiłowaniom jego udało się więcéj niż innym członkom dworu i głębiéj poznać tajemnicę osłaniającą tę księżniczkę — wiedział, że Krystyna kochała człowieka z ludu, i nie gniewając się na nią za to, że nim wzgardziła, że serce swoje oddalą człowiekowi, którego nigdy posiadać nie mogła, dręczył się ciągle bolesną myślą, że zrządzenie chciało, aby nie tylko on, ale i ona nieszczęśliwie kochali.
Ale ów człowiek z ludu był trzecią osobą, która z powodu tego zrządzenia cierpiała, bo nie śmiał nigdy pomyśleć o nazwaniu Krystyny swoją, chociaż szlachetne