Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/485

Ta strona została przepisana.

— Zaraz idę! zaczekaj chwilkę! Pójdziemy do redakcyi Fanal de Rouen, odwiedzić tych panów. Przedstawię się Thomassin’owi.
Nakoniec jednak Leon pozbył się natręta i jednym skokiem był w hotelu. Emmy już tam nie zastał.
Odjechała rozzłoszczona do najwyższego stopnia. Nienawidziła go teraz. To niestawienie się na umówioną schadzkę wydawało jej się obelgą; wyszukiwała innych jeszcze powodów do urazy: był niezdolnym do bohaterstwa, słabym, pospolitym, bardziej zniewieściałym od kobiety, nadto skąpym i lękliwym.
Uspokoiwszy się jednak, przyszła do przekonania że go zapewne spotwarzyła. Lecz nicowanie tych których kochamy, zawsze nas trochę od nich oddała. Nie trzeba dotykać pozłacanych bożyszczy, albowiem pozłota z nich na palcach zostaje.
Częściej już teraz mówili o rzeczach obcych wzajemnej ich miłości, a w listach jakie Emma do niego pisała, mowa była o kwiatach, poezyi, księżycu i gwiazdach, tych niewinnych zasobach ostygłej namiętności, która próbowała się ożywić za pomocą środków zewnętrznych. Emma obiecywała sobie zawsze doskonalszą szczęśliwość na