Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/98

Ta strona została skorygowana.

— Zaszkodzisz sobie, rzekła pogardliwie.
Odłożył cygaro i pobiegł do studni napić się szklankę zimnej wody. Emma pochwyciła cygarnicę i wrzuciła ją prędko do szafy.
Jakże długim jej się wydał dzień następny! Przechadzała się po swoim ogródku, zatrzymując się przed grządkami kwiatowemi, przed szpalerem, przed gipsowym zakonnikiem, przyglądając się z osłupieniem wszystkim tym dawnym rzeczom tak dobrze jej znajomym! Jakże wieczór balowy dalekim już jej się wydawał! Cóż to było, co taki przedział położyło pomiędzy onegdajszym porankiem a dzisiejszym wieczorem? Wycieczka do Vaubeyssard zrobiła wyłom w jej życiu, na kształt owych wielkich rozpadlin, jakie burza wyrywa czasem w ciągu jednej nocy w górach. Poddała się jednak swemu losowi; pochowała ze czcią do komody swoją świetną toaletę, nie wyłączając atłasowych trzewiczków, których podeszwy zażółcone były woskiem z posadzki. Serce jej było do nich podobnem: zetknięcie z bogactwem zostawiło na niem cóś co się już zatrzeć nie dało.
Wspomnienie tego balu stało się odtąd główne zajęciem Emmy. Każdej środy mówiła sobie bu-