Strona:PL G Flaubert Pani Bovary.djvu/99

Ta strona została przepisana.

dząc się zrana: — dziś tydzień,.. dziś dwa tygodnie... dziś trzy tygodnie, byłam tam!.. Z czasem twarze pomieszały się w jej pamięci, zapomniała melodyi kadrylów, zatarły się w jej umyśle barwy liberyi i obić, szczegóły niektóre zginęły, lecz żal pozostał.

IX.

Nieraz po wyjściu Karola dobywała z szafy, z pomiędzy bielizny gdzie ją ukrywała, ową cygarnicę zielonym jedwabiem haftowaną.
Oglądała ją, otwierała, napawała się nawet wonią jej, tytoniu pomieszanego z werweną. Czyją mogła być własnością?.. Wicehrabiego. Był to może podarunek od kochanki. Haft ten robiony był może w jakich palisandrowych krosienkach, wykwintnym sprzęciku starannie przed oczyma wszystkich ukrywanym, nad którym przez wiele godzin pochylały się miękkie sploty pięknej pracownicy. Tchnienie miłości powiało przez oczka kanwy; każdy wyszyty ścieg utrwalił tam jaką nadzieję lub wspomnienie, a wszystkie te pokrzyżowane nitki jedwabiu były tylko jednolitym