Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/113

Ta strona została przepisana.

stawić na spojrzenia wszystkich, moje poświęcenie dla pani, i postępować jak człowiek, co nie oczekuje żadnej nagrody; przyjaźń pani czyniła dla mnie tę rolę bardzo piękną a to śmieszném się pani wydaje. Jesteś pani w prawie, ale jakież przynosisz mi lekarstwo?
— Potrzeba przestać się kochać we mnie i mówić wszystkim, że nigdy się pan we mnie nie kochałeś. Dla przekonania o tém ja panu pomagać będę. Powiem że od samego początku ułożyliśmy między sobą nie psuć przyjaźni przez miłość, że ja sama zatrzymałam pana w mojém poufném kółku, a gdyby żartowano z pana w obec mnie, odpowiem z taką energią, że słowom moim uwierzą.
— Wiem, że pani zdolną jesteś do tego wszystkiego, co jest niemożebném, ale ja żartów wcale się nie lękam. Tylko człowiek próżny jest obraźliwy. Ja nie mam próżności. Od dnia, w którym dobrotliwa litość, jaką mię pani raczysz obdarzać, stanie się gorzką i obrażającą, potrafię bardzo dobrze zamknąć usta złośliwym. Nie zarzucaj pani żadnéj zasłony na moją przegrane; przyjmuję ja jako człowiek światowy, co nie ma sobie nic do wyrzucenia i kłamać nie chce.
— A zatém, mój przyjacielu, trzeba nam przestać się widywać, bo co do mnie, nie przyjmuję sławy zdradliwéj kokietki.
— Nigdy jéj pani uniknąć nie potrafisz. Każda kobieta otaczająca się mężczyznami, a niewyróżniająca żadnego jest skazana na tę sławę. Cóż to pani szkodzi? Weź z niéj twój udział, jak ja biorę swój uchodząc za ofiarę.