Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/125

Ta strona została przepisana.

miał czas być jéj kawalerem. Nieraz już nam zapowiedziała, że wraz z dojściem do pełnoletności, myśli się cieszyć swą wolnością, jak jaka młoda Angielka lub Amerykanka. Mieliśmy nadzieję że nie puści się na to zbyt prędko. Chciała się puścić, puściła się i od tego dnia wyjeżdżała sama w powozie i oddawała wizyty bez niczyjego towarzystwa.
Ta ekscentryczność nie poszła wcale w niesmak, jakkolwiek ją ganiono. Walczyła z taką dumą i takiém postanowieniem, że zwyciężyła powątpiewania i obawy osób najsurowszych. Drżałam na myśl, żeby nie zechciała wychodzić pieszo na ulicę. Powstrzymała się od tego i koniec końców, protegowana przez swoich ludzi, swój wielki ton, zbytek w dobrym smaku i ustaloną już znakomitość, nie wystawiała się na niebezpieczeństwo, chyba żeby sama chciała się nań wystawić, czego przypuszczać nie było można.
Ta przedwczesna wolność, któréj nie śmiał się sprzeciwić jéj ojciec, w tym stanie umysłu w jakim ją widział, upoiła ją z początku jak nowe wino i dała jéj zapomnieć o moim siostrzeńcu; wykreśliła go nawet zupełnie z myśli o małżeństwie.
Paweł wrócił z Niemiec, a wraz z nim wróciły i moje obawy.
Nie chciałam żeby kiedykolwiek zobaczył znów Cezarynę; ale jakże mu powiedzieć, by już nie przychodził do pałacu Dietrichów, jeżeli mu nie można wyznać, że lękałam się daleko większego ataku na jego spokój, niż był pierwszą razą? Cezaryna zdawała się wyleczoną, ale jakże można jéj