Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/20

Ta strona została przepisana.

nie przyszło, a ja nie mogę dręczyć się przewidywaniem, którego nic dotąd nie usprawiedliwia.
— Pani uważasz za nic jéj opór względem mnie co do sprzedania pałacu?
— Więc ja mam ją zachęcać do mężnego poddania się temu życzeniu!
— Tak jest, proszę panią o to.
— Czy mogę powiedzieć panu, że to wydaje mi się okrutném?
— Nie, ponieważ go nie sprzedam; udawać tylko będę, ażeby Cezaryna nauczyła się chętnie mi ustępować. Bądź pani pewną, że jeżeli nie nauczy się dzieci do odmawiania sobie przyjemności, to one same przez się nigdy się tego nie nauczą. Mniemane szczęście, którego się nie udziela, czyni je nieszczęśliwemi na resztę życia.
Miał może słuszność. Nie śmiałam nastawać i poszłam do swojéj wychowanki z zamiarem wykonania tego co mi przepisano, ale znalazłam ją uśmiechniętą.
— Oszczędź sobie pani trudu przekonywania mnie — rzekła do mnie po pierwszych zaraz wyrazach, — przypadkiem słyszałam wszystko, co ojciec mówił do pani i co mu pani odpowiedziałaś. Byłam w ogrodzie, o dwa kroki od państwa, za fontanną; lekki szmer wody nie przeszkodził mi wcale do usłyszenia każdego wyrazu z rozmowy. Nie ma w tém nic złego; mój ojciec i pani jesteście dwoma aniołami dla mnie: on, anioł o postaci surowéj, pragnący mojego szczęścia wszystkiemi sposobami, — pani, anioł słodyczy, pragnący tego samego za