Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/220

Ta strona została przepisana.

wyjść za mąż. Nie było w jéj mocy, ażeby ojciec mój nie podzielał jéj obaw pod tym względem. Gdybym nie miała na umysł jego większego od niéj wpływu, byłabym naprawdę prześladowaną. A ponieważ nie ma doskonałości, bez pewnego niedostatku, kochałam więc i kocham moją Paulinę z jéj małą wadą, która aż do téj chwili nie zamąciła mego spokoju; ale, powiedziałam już to panu, teraz to trochę zanadto, i zaczyna mię to razić; zmartwiłam się też istotnie, odkrywszy że ona zakomunikowała panu swoje przywidzenie. Teraz mię pan rozumiesz?
— Nie jeszcze.
— Przepraszam, panie Gilbert, pan mię rozumiesz, ale chcesz, żebym wypowiedziała zuchwale powód mego nieukontentowania. To nieszlachetnie z pańskiéj strony. Powiem więc panu, chociażby się to wydawało czémś niesłychaném w ustach kobiety mówiącéj do mężczyzny, który od niéj stroni. Jednakże, bardzo możliwą jest rzeczą, że kiedy to powiem, ja nie będę najbardziéj zmieszaną z nas dwojga. Panie Gilbert! ciotka pańska sądzi, że mam dla pana nieszczęśliwą namiętność, i pan tego samego jesteś zdania. A! ja się nie rumienię mówiąc to, a pan tracisz śmiałość! W oczach pana dopiero co byłam bardzo śmieszną; gdybym była złośliwa, pozwoliłabym sobie może w tej chwili zauważyć, że pan sam tylko jesteś śmiesznym.
Paweł tak mało się spodziewał tego nowego rodzaju szturmowania, że zmięszał się istotnie; ale bardzo prędko zapanował nad sobą i odrzekł:
— Zdaje mi się, panno Dietrich, że dopiero