Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/222

Ta strona została przepisana.

panią. Być może jest to błąd duszy przepełnionéj poświęceniem; ale kiedy poświęcenie to chce się narzucać, dobroć staje się obrazą. Odkąd ciotka moja żyje przy pani, starałaś się ustawicznie o to, ażebym winien był pani wdzięczność; a odmowa moja zadziwiła panią, jakby oznaka buntu. Dałaś mi pani to uczuć, żartując ze mnie bardzo gorzko podczas jedynéj bytności mojéj u państwa; i w tém to widzeniu poznałem panią i osądziłem daleko prędzéj i daleko lepiéj niż moja ciotka. Usiłowałaś mię pani przekonać, że moja duma sprawia jéj wielkie zmartwienie; odegrałaś pani małą komedyjkę wątpliwéj wartości i ucierpiałaś pani nawet cokolwiek w swój dumie, widząc że nie brałem jéj na seryo. Zapomniałaś pani o téj lekkiéj przeciwności w pierwszym kontredansie; jestem tego bardzo pewny, ale królewskie zachcenia pani nieustają nigdy zupełnie. Chciałaś mię pani zmusić, żebym bił jéj czołem jak inni i starałaś się zawładnąć moją biedną towarzyszką. Byłoby się pani udało, gdybym z mojéj strony nie miał się dobrze na baczności, a teraz powsiadam pani to, panno Dietrich: „nic nigdy winien pani nie będę; nie ulżysz mi pracy, nie dasz jedzenia memu dziecku, nie będziesz jego lekarzem, nie zawładniesz moim domem, mojemi tajemnicami, mojém zaufaniem, mojemi uczuciami. Nie ukryję ja swego gniazda na innéj gałęzi, dla zabezpieczenia od jałmużn pani; odsyłać je tylko będę uparcie, a kiedy je przyniesiesz osobiście, powiem pani to, co mówię teraz: jeżeli pani nie szanujesz innych, to szanuj przynajmniéj siebie samą i nie wracaj więcéj“.