Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/272

Ta strona została przepisana.

W głębi tego nieszczęśliwego serca znajduje się gorycz, któréj nic z niego wyciągnąć nie może. Tę słabość, za którą się rumieni, gorąco pragnęłaby znaleźć u tych, które rumienić się nie potrzebują. Gdyby mogła ją dostrzedz u mnie, to równocześnie będąc straszną i zrozpaczoną, tryumfowałaby radością podłą i złośliwą. Mówiłam ci przecież, że Paweł nie mógł poślubić téj dziewczyny, a ty czułaś to również! Straszliwie on odpokutuje za wielkość swéj duszy.
— Czyż nie, lękasz się, żeby się i z tobą to nie stało? Czyż nie wyszłaś za mąż bez miłości, powodowana wspaniałomyślnością?
— Wyszłam za mąż za trupa, to nie wszystko jedno, i porobiłam wszystkie ostrożności, żeby ten trup nie wrócił do życia ze mną. Nie zrobiłam ja aktu czułostkowości. Zdawało mi się że strzelę celnie, i strzeliłabym z pewnością, gdyby Paweł nie zepsuł mego dzieła, zaślubiając swoją kochankę!...
Nie śmiałam żądać wytłumaczenia tych słów tajemniczych, tak dalece lękam się widzieć Cezarynę odpychającą ten piedestał, na który wstąpiła; ale milczenie zmęczyło ją już, otwartość biednéj Małgorzaty zwiał już urok; pogodne czoło bogini zostało zachmurzone tym pospolitym wypadkiem. Cezaryna, tak samo jak Małgorzata, potrzebowała mówić, mówiła nie zważając na mnie.
— Ty nie chcesz zrozumieć? — odparła, podrażniona mojém milczeniem.
— Nie — odpowiedziałam jéj; — wolę wierzyć.
— Okrutna, jakże to już długo szydzisz sobie