Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/306

Ta strona została przepisana.

okazał w nich delikatności i zranił ją boleśnie mówiąc, że powinna zrzec się wszelkiego tajemnego uczucia, chociażby ono było jak najczystszym, ażeby powrócić nadzieję, spokój i rozum człowiekowi, z którym igrała sobie zbyt długo i zbyt okrutnie.
Wywiązała się ztąd dyskusya bardzo gorzka i bardzo żywa, którą p. Dietrich napróżno uspokokoić się starał. Cezaryna przypomniała wicehrabiemu, że starał się kiedyś jéj podobać, i że ona mu odmówiła. Od owéj chwili on ją znienawidził mówiła, a poświęcenie jego dla Jakóba de Rivonnière, było tylko pokrywką strasznego uczucia zemsty. Kłótnia stawała się coraz zjadliwszą, kiedy wszedł Bertrand, pytając, czy nie widziano markiza. Wprowadził go był do wielkiego salonu, gdzie markiz z wielkim spokojem powiedział mu, że tam chce czekać na panią markizę. Bertrand szukał Cezaryny w jéj apartamentach, a nie znalazłszy, powrócił do recepcyjnego salonu, ażeby powiedzieć panu de Rivonnière, że pójdzie jéj poszukać w części domu zamieszkiwanéj przez pana Dietricha; ale markiza już nie było, a inni służący zapewniali, że widzieli go idącego do ogrodu.
W ogrodzie Bertrand nie znalazł go również, tak samo jak i w apartamentach markizy. Było jednakże rzeczą pewną, że p. de Rivonnière nie opuścił pałacu. P. Dietrich i p. de Valboune rozpczęli poszukiwania. Cezaryna poszła do swych pokojów, dokąd mąż wcisnął się niepostrzeżony, oczekując na nią; przestraszyła się i chciała zadzwonić. Przeszkodził jéj stając między nią a dzwonkiem.