Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/47

Ta strona została przepisana.

stkiém, i na próżno szukam w koło siebie czegoś oryginalnego lub natchnionego. Mama umiała lepiéj zapełnić swój salon. Jeżeli z przychylnością przyjmowała wszystkich tych komparsów, których koło mnie pani dostrzegasz, umiała też wprowadzić na scenę prawdziwą dystynkcyę i eleganeyę. Jak tylko ojciec pozwoli się wprowadzić do prawdziwego świata, nie wychodząc z domu, ujrzysz pani dobrańsze i bardziéj zajmujące towarzystwo, osoby nie po to przychodzące ażeby wszystkiemu potakiwać, ale żeby dyskutować i oceniać prawdziwych artystów, prawdziwe wielkie panie, podróżników, dyplomatów, ludzi stanu, poetów, ludzi ze szlacheckiego przedmieścia, a nawet przedstawicieli komicznéj rasy myślicieli! Zobaczysz pani, będzie to zabawne i zachwycające; ale nie bardzo się spieszę wejść w krąg tego blasku. Muszę nabrać siły, ażebym i ja również błyszczeć tam mogła. Tronowałam już tam dla swoich pięknych oczu, na małem krzesełku zepsutego dziecka. Zostawszy Panią domu, muszę odpowiedzieć innym wymaganiom, muszę nabrać wykształcenia, pociągającéj rozmowy, jakich talentów, a zwłaszcza tego czego mi dotąd najgłówniej brakuje — stałych przekonań. Pracujmy, moja droga przyjaciółko, każ mi dużo pracować. Mama zadawalniała się tén, że była kobietą zachwycającą, ale ja jak się zdaje będę miała trudniejszą do odegrania rolę, niż ukazywanie pięknych ramion. Muszę pokazać najszlachetniejszy umysł i najgodniejszy uwagi charakter. Pracujmy; ojciec będzie zadowolony i przekona się, że walka